niedziela, 23 lutego 2014

Trzeci

 Z dedykacją dla każdej z was

Alkohol krążył w moich żyłach przynosząc chwilowe ukojenie. Tylko chwilowe. Doskonale zdaję sobie sprawę, że za kilka godzin to wszystko wróci. Robert poprzestał na jednym piwku. Ja sięgnąłem pi drugie i trzecie. Właśnie mi się skończyło, gdy chcę prosić o czwarte, ale Robert mnie powstrzymuje.
-Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc? -pyta patrząc mi w oczy. -Jesteś moim przyjacielem. Cierpię widząc jak ty cierpisz, a ja nie mogę nic zrobić.-jego słowa wywołują u mnie wyrzuty sumienia.
-Twoja żona cię nie zdradziła z jakimś starym gogusiem.-rzucam krótko, na co on kiwa przecząco głową z niedowierzaniem. Oho, zaraz się zacznie. Robi Kranjec jako wujcio dobra rada.
-Posłuchaj. Na niej życie się nie kończy. Rozumiesz? Ja wiem, źle ulokowałeś swoje uczucia, rozumiem, że nadal coś do niej czujesz, ale to uczucie cię niszczy. Musisz zapomnieć o niej. Wyjdź gdzieś, rozerwij się, poderwij jakąś dziewczynę, tylko nie zalewaj się w trupa, ani nie przyczyń się do powiększenia przyrostu naturalnego. -jego wykład zaczął mnie nudzić.
-Wracamy do domu?-pytam, bo mam już dość jego towarzystwa. Chcę pobyć sam. Nie chcę współczucia. Nie potrzebuję dobrych rad. Sam doskonale zdaję sobie sprawę, że muszę o niej zapomnieć. Nie wiem jak to zrobię, ale zapomnę o niej. Wymarzę ją z mojej pamięci. Robert wstaje, robię więc to samo i kierujemy się w stronę mojego mieszkania. W drodze do domu nic nie mówi, za co jestem mu wdzięczny. Gdy docieramy do mojego mieszkania pozbywam z siebie zbędnych ubrań i idę do łóżka. Ignoruję nawet Jakę, który leży sobie na mojej kanapie i ogląda w moim telewizorze filmy dla dorosłych. Kładę się do łóżka i od razu zasypiam. Śpię niespokojnie. Mam zły sen. Śni mi się upadek na Letalnicy. Źle się wybiłem z progu, dostałem boczny podmuch i grzmotnąłem w zeskok około setnego metra. Całemu temu zajściu przyglądała się Monica, która się śmiała widząc mój upadek. Inni też się śmiali. Jedna osoba tylko patrzyła na mnie z troską i czułością. Momentalnie znalazła się przy mnie, sprawdzając czy wszystko ze mną dobrze. Przyjrzałem się jej twarzy. W jej szarych oczach widziałem ciepło. Jej złociste włosy targał wiatr. Ona zdecydowanie była kimś wyjątkowym. Tak bardzo inna od Monici.
-Wstawaj, zrobiłem ci śniadanko.- coś mną potrząsa.
-Jeszcze pięć minut mamo.-mówię ignorując natręta i przekręcam się na drugi bok.
-Prevc wstawaj, wygrałeś złoto na Igrzyskach. -mówi głośniej, na co zrywam się z łóżka. Spoglądam zdezorientowany na młodego, a on najzwyczajniej w świecie się ze mnie śmieje. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że spał w niebieskim pajacyku z supermenem.-Zrobiłem ci śniadanko. -powtarza się mój lokator. Patrzę na niego z niedowierzaniem, odnosząc wrażenie, że on sobie ze mnie jaja robi. Idę do kuchni, Jaka idzie za mną, patrzę na stół a tu co? Śniadanie ful wypas. No dobra, jajecznica i wczorajsze bułki a do tego sok pomarańczowy, który ma jedynie kolor pomarańczy. Może i nie ful wypas, ale jak sobie zestawić młodego Hvalę z Tepesem, to ten pierwszy wypadł zdecydowanie korzystniej. I chociaż mogę spokojnie zajrzeć do lodówki, bez obawy, że ujrzę tam pustkę.
-Smacznego. -mówi Jaka i siada do stołu. Idę w jego ślady. Jajecznica była trochę przesolona i tak jakby za długo smażona, bo była sucha jak wiór. Liczą się jednak intencje, tak? Jeśli chodzi o bułkę, to może jednak nie jest z wczoraj? Zęby na niej można by połamać.
-Tego się nie da jeść. -mówię poirytowany, na co mój lokator się zapowietrzył.
-Jak ci nie smakuje to nie jedz. -odparł zdenerwowany, wpychając w siebie kolejną porcję tej okropnej jajecznicy. Ktoś tu chyba chce mi coś udowodnić. Wstaję, idę do lodówki, wyjmuję kilka bananów, myję je i najzwyczajniej w świecie zjadam patrząc przeszywającym wzrokiem na młodego. Mu nawet kącik ust nie drgnie, gdy się męczy z tą jajecznicą. Jak nic się rozchoruje po tym. I kogo obarczą odpowiedzialnością? No oczywiście, że mnie, bo to moja wina, że kogoś mamusia nie nauczyła gotować. Dopiero teraz dostrzegam to pobojowisko przy kuchence i gromadę naczyń w zlewie.
-Panie kucharz, chciało ci się gotować to posprzątasz, bo niezły syf zostawiłeś.- na twarzy mojego kolegi pojawił się grymas. Może jednak mieszkanie z nim nie będzie takie złe? Mogę mu docinać nie bojąc się, że mi odpowie ciętą ripostą jak Jurij, no i moja lodówka ma się dobrze. Muszę tylko dać mu zakaz na gotowanie i korzystanie z kuchni, a będą wszyscy szczęśliwi. Nagle mój młodszy kolega zrywa się z krzesła i biegnie do łazienki. Wiedziałem, że mu zaszkodzi.. I weź tu z takim pod jednym dachem mieszkaj.

*****

-Zatrucie pokarmowe. Nie rozumiem jak mogłeś do tego dopuścić?- Robert patrzy na mnie z niedowierzaniem. Mam ochotę wykrzyczeć mu w twarz, że to nie moja wina. Co ja jego matka, że mam go pilnować? Mówiłem mu, żeby tego nie jadł, a on nie. -Słuchasz ty mnie w ogóle?-pyta już poirytowany Robert.
-Tak. Czekałem aż skończysz. -mówię, na co on robi się czerwony na twarzy. Odsuwam się od niego, w obawie, że mnie zaraz uderzy. On tylko głośno wzdycha i siada na kanapę. Chowa twarz w dłoniach i siedzi tak dobre kilka minut. Stoję ciągle w tej samej pozycji i przyglądam mu się uważnie.
-Jak Janus się dowie, to nas zamorduje. Módl się, by mu przeszło do jutra, bo jak w Zakopanem nie będzie dobrze skakał, to nas trener zatłucze. -mówi patrząc się gdzieś w przestrzeń.
-Jasne. A kto będzie skakał, jak nas też zatłucze?- szczerzy się Jurij, który już zapomniał, że był obrażony. Nie wspomnę nawet, że pierwszą rzecz, którą zrobił gdy przyszedł, był przegląd lodówki. I co on robi teraz? A wcina sobie czekoladę. Nie pytam nawet skąd ją wziął, bo ja nie jem czekolady. No chyba że to młodego. Jak nic Tepes się nie zmieści w kombinezon do Zakopanego. Nie żebym był wredny, ale po zakończeniu kariery na pewno nie będzie już taki chudziutki.
-Tepes zamknij się lepiej, bo przez ciebie znów mi się robi niedobrze.- odzywa się w końcu Jaka, którego twarz nagle pozieleniała i biedaczek znów biegnie do łazienki.
-No to mamy przerąbane. -podsumowuje Robert wstając z kanapy i gdzieś wychodzi. Jurij patrzy na mnie zaskoczony, na co ja wychodzę do swojej sypialni. On nie jest już obrażony, ale ja nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Uchylam okno, bo w mojej sypialni jest duszno i zdecydowanie za ciepło. Rozglądam się po pomieszczeniu. Przydałby się tutaj mała zmiana klimatu. Czas zacząć żyć od nowa. Muszę porozmawiać z tatą, czy nie przemalowaliby mi z Cene sypialni, gdy ja będę w Polsce. Postanawiam od razu zadzwonić do mojego ojca. Wybieram numer i po kilku sygnałach odbiera.
-Witaj synu. Coś się stało, że dzwonisz?- słyszę po drugiej stronie słuchawki.
-Miałbym do ciebie prośbę. -nie wiem jak zacząć.
-Tak synu?- głos mojego ojca dodaje mi otuchy.
-Nie chciałbyś może przemalować mi sypialni, w czasie gdy ja będę w Polsce? -wyrzucam z siebie szybko, by się przypadkiem nie wycofać.
-Nie na sprawy. Jutro wyjeżdżasz, tak? Tylko kup farbę, bo nie chcę, żebyś później miał do mnie pretensje, że ci zły kolor wybrałem.-mój ojciec się śmieje, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Chyba pierwszy raz się szczerze uśmiecham, odkąd się dowiedziałem o zdradzie. Przy chłopakach udaję, przy ojcu nie muszę. On mnie nie widzi, nie wie, że Monica mnie zraniła.
-Dziękuję. -mówię szczerze. On nawet nie zdaje sobie sprawy ile dla mnie zrobił. Rozmawiam z nim jeszcze przez chwilę, w domu wszyscy zdrowi, mama gotuje bigos, a Cene jest na treningu. Czyli wszystko w najlepszym porządku. Żegnam się z ojcem, proszę, by pozdrowił mamę i młodego, po czym się rozłączam. Wychodzę z sypialni, mijam bez słowa Tepesa, który siedzi na kanapie, ogląda znowu jakiś głupi program w telewizji, w wyjściu mijam Roberta, który z uśmiechem na twarzy niesie jakąś butelkę, którą trzyma w taki sposób, jakby to było milion Euro, wychodzę z mieszkania i wsiadam do mojego auta. Jadę do pierwszego sklepu, gdzie mogę kupić farbę. Wybieram krwistą czerwień. Kolor, który spodobałby się nawet Monice. Stop. Miałem o niej nie myśleć. Zaczynam nowy rozdział. Bez niej. Kupuję jeszcze wałki i inne bzdety, które mogą okazać się przydatne. Gdy wracam do domu z moimi zakupami, trójka moich przyjaciół (niestety kiedyś ich tak nazwałem i już tak zostało) siedzi w salonie i gapi się na mnie, jakbym był z innej planety. Może i jestem. Nie wiem już sam.

______________________________________________
Hej hej :D
Wybaczcie mi długość tego rozdziału. Peter nie chce ze mną współpracować. 
No nic. Co zrobić. Musiałam coś dodać.
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.
Buziaki :*


I na poprawę humoru dla tych, którzy tak samo jak ja muszą jutro iść do szkoły :

 
Oby ten tydzień szybko zleciał :)

16 komentarzy:

  1. "Ignoruję nawet Jakę, który leży sobie na mojej kanapie i ogląda w moim telewizorze filmy dla dorosłych." Hahhaha.. Hvala ogląda takie filmy? Jaka niech tak bardzo nie szaleje z tym gotowaniem, bo widać co z tego wyszło XDD No i dobrze, że Peter w końcu zaczyna żyć na nowo, bez Monicy. Na początek zmiana koloru ścian, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? :-) Oby teraz było już tylko lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, zasmuciłaś mnie tym początkiem. Ale muszę powiedzieć, że Robi ma rację, we wszystkim, co mówi. I to skarb mieć takiego przyjaciela jak on. Potrafi pocieszyć i być poważny wtedy, kiedy tego wymaga sytuacja, ale umie też obrócić w żart niektóre zdarzenia.
    Peterku, jak to mówią, 'tego kwiatu to pół światu'. Wiem, że w jego sytuacji to brzmi beznadziejnie i nie na miejscu, ale takie są realia. Nie załamuj się jakąś głupią Monicą, która - jak widać - na ciebie nie zasługiwała. Zobaczysz...już niedługo spotkasz swój ideał, tą złotowłosą pannę ze snu :)) ♡
    Boże, jajecznica, bułki i sok pomarańczowy - śniadanie idealne!!! *-* I co z tego, że można po tym dostać rozstroju żołądka? XD Liczy się to, że te cuda wyszły spod reki mistrza Jaki, który swoją drogą jest w tym opowiadaniu jedną z bardziej pozytywnych postaci. Kocham go i jego 'filmy dla dorosłych ', hahahaha ♥
    Dobrze, że Prevc decyduje się na rozpoczęcie nowego rozdziału w swoim życiu, ale obawiam się, że nie przyjdzie mu to zbyt łatwo, ech...
    No nic, trzymam za niego kciuki! I za Ciebie, żebyś szybko dodawała następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka jako mistrz kucharz hahahaha :D i te filmy dla dorosłych o matko... :P
    Peter i jego sen kurcze.... ciekawie się zaczyna robić naprawdę :)
    Pozdro j czekam na next ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha Uwaga bo coś mnie napadło!
    Jaka i filmy dla dorosłych, zatruta jajecznica i zapas bananów,który okazał się strzałem w dziesiątkę. Cudowny rozdział kochana uśmiałam się, nie jestem w stanie nic więcej napisać. Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahaha no nie mogę z nich :D Serio, co za świry! Biedny Jaka, chciał być miły i zrobić śniadanie tak jak potrafi najlepiej (a że mistrzem, kuchni nie jest ..) , a tu od razu zatrucie pokarmowe. Dobrze że Peter jednak zdecydował się na tego banana, bo inaczej jedna łazienka nie pomieściłaby dwóch chorych :D I czyżby to miał być proroczy sen? No może oprócz tego upadku! Podejrzewam że tajemnicza pani ze snu pojawi się niedługo w życiu Prevca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, co tu się dzieje XD o, czerwony, dobry wybór! (na szczęście nie różowy). Pobudka zajebista. Widzę, że uskuteczniasz dietę bananową u Petera. Błędów nie stwierdzono, przynajmniej mój humanistyczny umysł ich nie wyłapał. Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  7. spóźniona, ale ważne że jestem.

    dieta bananowa na pełnych obrotach, tak trzymaj Peter :)

    rozdział świetny, jak poprzednie. czekam na następny.

    pozdrawiam gorąco i życzę bardzo dużo weny, chęci i przede wszystkim czasu na dalsze pisanie, buziaki moja droga :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadrobilam wszystkie odcinki i to opowiadanie bije mnie doslownie na Łopatki hahaha. Banay, sliniacy sie (moj) Tepes czego nie moge Ci wybaczyc ze zrobilas z niego tak okropnego czlowieka ktory jest inny od reszty nienormalnego swiata haha. Jaka sie stara i jeszcze obrywa pff xd
    Czekam na nowosc z niecierpliwoscia ;*
    Inszaaa(spelnione--marzenie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak wybaczysz mi tego Tepesa. Właściwie to masz racje, Jaka nie powinien się wyprowadzać od mamusi. No cóż, kiedyś jednak musi się nauczyć samodzielności.
      Cieszę się bardzo, że jednak do mnie wpadłaś :)
      Buziaki :**

      Usuń
  9. Słońce Ty wiesz, że ten rozdział jest zajebisty, prawda? I uśmiałabym się dość konkretnie, gdyby nie to, że w sumie nadal chce mi się płakać.
    I wiesz, ja wolałam jak Peterek mieszkał z Jurijem, bo Jaka chyba powinien zostać u mamusi, żeby się nim zajęła. W końcu Peterek ma swoje problemy.
    I ja czekam, wiesz na co.
    Kocham Cię geniuszu. <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz mi skarbie, ale nie wiem na co czekasz. Naprawdę nie mam pojęcia. Przepraszam, ale mój mózg się dziś skupia tylko na jednym. I nie jest to nic wesołego.. Problemy Peterka w końcu same się rozwiążą. Ale zanim to nastąpi, to jeszcze troszkę.
      Ty wiesz, że ja Ciebie też kocham. I dziękuję Ci za wszystko <3

      Usuń
  10. haha Nie no BOSKI. *o* hahah Jaka... xd Normalnie nienawidzę tego momentu, kiedy nie wiem co napisać w komentarzu. o_O -.- Powiem tyle, że dzięki Tobie już chyba nie zrobię zaległego zadania z matmy. :D Za bardzo rozbroiłaś mi system tym rozdziałem. :D:D Pozdrawiam. ;*
    PS.: Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale nie wiem jak to się stało, że dopiero dziś zauważyłam, że na tym blogu jest nowy rozdział. ; oo

    OdpowiedzUsuń
  11. Cierpiący Peter to bardzo smutny widok. I mam nadzieje, że szybko postawisz go na nogach. Z pomocą Roberta i reszty powinien dojść do siebie, a jeśli postawisz na jego drodze jakąś uroczą niewiastę to już na pewno :D Zmiana w otoczeniu to już dobry, pierwszy krok. Oby tak dalej.
    Alei tak cały rozdział kradnie Jaka. Mistrz drugiego planu, fascynat filmów dla dorosłych (patrząc na niego aż trudno uwierzyć, że może już oglądać takie filmy, toż to przecież jak dziecko wygląda :D) Jak widzę próbuje wkupić się w łaski swojego nowego współlokatora, szkoda tylko, że sam padł ofiarą swoich eksperymentów.
    Pozdrawiam Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojojoj, ty chyba faktycznie jesteś stworzona do komedii.
    Bo przecież tu człowiek cierpi. No wiem, że to Prevc, ale to, że się na kogoś ma focha na skoczni to Noe znaczy, że w opowiadaniu. Na bloggerze, ja wszystkich skaczących darzę serdecznym uczuciem. No... Ok, może nie, ale pomińmy.
    Tu tak, i to wystarczy.
    Kurde... Chciałabym aby cierpienia miłosne zawsze wyglądały tak jak te tutaj, wiesz? I ta trójca pajacy, przecież oni mają dobre serca i no, cholernie są potrzebni, by załamki nie dostać. Wiem, co mówię.
    Jaka ogląda filmy erotyczne na kanapie? A tak się Peter cieszył, że jest prawiczkiem. No więc może lepiej, żeby nie był, wiedziałby jak wygląda co i jak. I kanapa by była wolna.
    Ale przy Juriju długo chyba nie wytrzyma.
    Heh... Przefarbowanie pokoju? Myślisz głuptasie, że to pomoże?
    Miłość to twarda sztuka-.-
    Buziaki Kochana:*
    Kolejny komentarz nie na temat^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana świetne opowiadanie :D A kiedy będzie następny rozdział? bo już sie nie mogę doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  14. 41 yrs old Business Systems Development Analyst Griff Cooksey, hailing from MacGregor enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Leather crafting. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Esprit. ta strona

    OdpowiedzUsuń