Dla Blangie. Ty już wiesz za co łobuzie :*
Co czuję? Ból? Smutek? Nie. Nie czuję
nic. Jedną cholerną pustkę. Alkohol który krąży w mojej krwi
przynosi ulgę. Wiem, że to tylko chwilowe, ale tak cholernie tego
teraz potrzebuję. Na całe szczęście nie jestem sam. Jest ze mną
Robi. Zjawił się z samego rana, bo przywiózł mi torbę, którą w
pośpiechu zostawiłem. I co zastał? Mnie, zalanego w trupa,
leżącego na podłodze obok pustej butelki po winie. Gdy się
ocknąłem, wokół mnie panował porządek, choć wczorajszej nocy
roztrzaskałem w drobny mak kilka zbędnych rzeczy. Bo po cholerę mi
ramki z naszymi wspólnymi zdjęciami, skoro NAS już nie ma.
Roztrzaskałem też wazon, bo sobie bezkarnie stał na komodzie, po
cholerę mi jakiś paskudny, zielony wazon? A no tak, to ona go
kupiła i tu postawiła. I ja się pytam po co? Po co to wszystko?
Oddałbym wszystko co mam, by ona była szczęśliwa, a ona co?
Doprawiła mi rogi z jakimś gogusiem. A ja planowałem zaręczyny.
Robi nic nie mówi, widząc w jakim jestem stanie. Milczy a ja jestem
mu wdzięczny. On rozumie, nie muszę wypowiedzieć nawet słowa, a
on już wszystko wie. Czy to było aż tak łatwe do przewidzenia, a
ja byłem zaślepiony? Podnoszę się z podłogi, ale moje ciało
jest słabe i ledwo utrzymuję równowagę. Opadam zrezygnowany na
kanapę. Robert gdzieś znika i po chwili wraca do mnie z butelką
wody i Aspiryną. Jestem mu wdzięczny. Upijam łyk wody i połykam
tabletkę. Głowa mnie strasznie boli, ale ten ból jest niczym w
porównaniu z bólem mojego złamanego serca. W pewnym momencie nie
wytrzymuję i nie potrafię już dłużej powstrzymywać łez. Siedzę
na tej cholernej, zielonej kanapie i ryczę. Ryczę przed moim
przyjacielem i chociaż powinienem czuć upokorzenie, że jest on
świadkiem chwili mojej słabości, to teraz mam to wszystko gdzieś.
Nie obchodzi mnie już nic. Chowam twarz w dłoniach, chcąc ukryć
moje łzy przed światem. Czuję jego dłoń na moim ramieniu. Łkam
jeszcze głośniej. Jestem jak zranione zwierze.. Ale jest przy mnie
on. Osoba, która nie pozwoli mi stoczyć się na dno. Tego jestem
pewien, na Roberta zawsze mogę liczyć. Na Jurija zresztą też.
Jakby nie mogło być jeszcze gorzej,
to właśnie on zjawia się w moim domu z hukiem, który sprawia, że
moja głowa pęka. Uśmiech na jego twarzy nagle gdzieś się
ulatnia. Kto jak kto, ale Jurij Tepes nie zrozumie jak ja się mogę
czuć. Robert to co innego, on jest szaleńczo zakochany w Speli.
Rozumie jak się teraz czuje, no ale Tepes? On to nawet swojego psa
nie kocha. A o kobietach to już nawet nie będę się wypowiadał.
Poderwać, przelecieć i zostawić. Taki właśnie jest Jurij. Zakała
w naszej drużynie. No bo kto zawsze najostrzej imprezuje w naszej
drużynie? No kto? Doskonale znacie odpowiedź. A więc tak. Siedzę
sobie w moim domu na kacu, wypłakuję oczy, bo ona mnie nie kocha i
moich dwóch najlepszych przyjaciół się temu przygląda. Mam
ochotę strzelić sobie w łeb. Nagle Tepes gdzieś znika. Gdy po
kilku minutach udaje mi się ogarnąć i wtedy wraca Tepes z kilkoma
butelkami wódki.
-Ty debilu, weź to stąd
zabierz!-krzyczy na niego Robert. Moja głowa znów daje o sobie znać
ostrym bólem. Robert patrzy na mnie przepraszająco. Aspiryna
niewiele mi pomogła. Jurij przeklina coś pod nosem, że nie jest
debilem, złorzeczy na Roberta, ale opuszcza moje mieszkanie, mówiąc
coś, że Robert to sztywniak i nie umie się bawić. Robert też
zostawia mnie samego i znika gdzieś w kuchni. Znów zostałem sam.
Sam z moimi myślami. Mam ochotę wyjąć z barku butelkę wódki i
znów się schlać do nieprzytomności. Ja nie chce pamiętać, chcę
zapomnieć, chcę wymazać ten długi czasu z mojej pamięci. Czy ja
naprawdę tak dużo wymagam? Tak bardzo potrzebuję poczuć gorzki
smak wódki w moich ustach, poczuć to przyjemne ciepło rozchodzące
się po całym ciele, które tak przyjemnie łaskocze. Poczuć to
rozluźnienie mięśni, ten błogostan. Nie mogę jednak tego
zrobić, nie teraz, nie gdy w moim mieszkaniu jest Robert. Muszę
poczekać, aż będę sam. Nie chcę by mój przyjaciel był
świadkiem kolejnej mojej chwili słabości. Niezauważenie zjawia
się znów obok mnie. Siada i podaje mi szklankę. Patrzę na niego
zaskoczony. Biorę od niego naczynie i szybko wypijam zawartość.
Wolę nie wiedzieć, co tam jest. Przełykam ostatni łyk tego
okropieństwa i krzywię twarz. Robi mi się jakoś dziwnie na
żołądku, ale czuję się trochę lepiej. Jak takie świństwo może
pomóc?
-Przebieraj się.-rzuca w moją stronę
dres i patrzy na mnie z wyczekiwaniem. Czy ten człowiek oszalał? Ja
już wiem co oznacza ten jego uśmieszek. Tylko on się tak cieszy na
bieganie. Co za człowiek. Ja tu przeżywam wewnętrzny kryzys, a on
mi tu z bieganiem wyskakuje. „Ćwiczenia są dobre na wszystko.”
Tsa, życiowe mądrości Roberta Kranjca, część pierwsza.
Biorę ten nieszczęsny dres i idę się
przebrać. Z Kranjcem nie wygrasz.. Nikogo nie obchodzi to, że źle
się czuję i mam ochotę nie wychodzić z domu.. „Chodź pobiegać,
dobrze ci to zrobi”.
Od kiedy bieganie pomaga na złamane
serce? Zaraz, chwila, nie pomaga?! No właśnie. Zakładam na siebie
ten cholerny dres i przeglądam się w lustrze. Wyglądam.. no
właśnie jak? Jeszcze gorzej niż zwykle. Moja skóra jest strasznie
blada, oczy mam spuchnięte i podkrążone. Nie ma co Prevc, z takim
wyglądem to ona na pewno do ciebie nie wróci.
-Długo jeszcze? -słyszę dobijanie
się Robiego do łazienki.. -Spela spędza mniej czasu w łazience
niż ty. Co ty makijaż sobie robisz, czy co?-załomotał pięścią
w drzwi.
-Dobra już dobra, wychodzę, okej?
-obmywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki. Robert jest już
ubrany i jak to się mówi, zwarty i gotowy. Szkoda, że jego
entuzjazm nie udziela się mi. Zakładam moje buty do biegania,
ubieram słuchawki i jestem już gotowy do wyjścia. Po chwili biegnę
razem z Robertem po zaśnieżonym chodniku w Kranju. Mroźne
powietrze wdziera mi się do nosa i tak przez drogi oddechowe, aż do
płuc. Nie jest mi jednak zimno, mój organizm przyzwyczaił się już
do takich temperatur. Jako skoczek narciarski musisz być odporny na
zimno, niekiedy musisz stać kilkanaście minut na górze skoczni,
czekając na oddanie skoku. Biegnę przed siebie nie myśląc o
niczym, nie myśląc o niej. Po prostu biegnę, żadna myśl nie
zaprząta mojej głowy. Jestem tylko ja, muzyka płynąca z moich
słuchawek i ośnieżony chodnik pod moimi stopami. No i jest jeszcze
Robi, który sobie truchta za mną. Biegniemy do parku, zawsze tam
biegniemy, robimy rundkę wkoło stawu i wracamy. Ja dziś jednak
wcale nie mam ochoty tam biec. Czas coś w końcu zmienić. Zmienić
ten utarty schemat, zrobić coś spontanicznego. Powinienem skręcić
w prawo, jednak tego nie robię. Ja biegnę prosto, a Robert biegnie
tuż za mną. On już wie gdzie biegniemy. Nie protestuje, daje mi
wolą rękę. Przyspieszam mój bieg, a mój towarzysz robi to samo.
Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu. Gdzie przychodzi skoczek
narciarski, gdy ma problem? Na skocznie oczywiście. Nie jest to
jakieś pierwsze lepsze miejsce. Nie. Dla mnie ta skocznia jest
wyjątkowa. Może dlatego, że to właśnie ja ustanowiłem jej
rekord? A może jednak dlatego, że od najmłodszych lat mnie
fascynowała i nie widziałem dla siebie innej przyszłości, niż
skakanie na nartach. Pamiętam minę moich rodziców, gdy im powiedziałem, że
chcę skakać. Miałem wtedy dziesięć lat, a na ich twarzach
pojawiło się przerażenie. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło,
za każdym razem, gdy żegnam się z rodzicami przed wyjazdem na
zgrupowanie, widzę w ich oczach strach oraz troskę. To naturalne, że
się o mnie martwią. Każdy rodzic martwi się o swoje dziecko.
Dobrze jednak, że Cene, mój młodszy
brat, również skacze, dzięki temu ich troska rozdziela się na nas
dwóch i tak jest łatwiej. Wchodzimy na teren skoczni i po chwili
jesteśmy już na górze. Nikt się nie dziwi, widząc nas tutaj. Nikt
nie zadaje zbędnych pytań. Ta skocznia to dla nas drugi dom.
Siadamy na belce i wpatrujemy się w ten przepiękny widok. Robert
wzdycha teatralnie, a mi chce się śmiać.
-Wiesz, że życie toczy się
dalej?-pyta, a raczej stwierdza mój przyjaciel. Tym razem ja
również wzdycham.
-Wiem.- mówię bez entuzjazmu.
Nic więcej już nie mówi. Ta cisza wcale mi nie przeszkadzała.
Nie jest to cisza z rodzaju tych krępujących. Nie. Z Robertem jest
inaczej. Rozumiemy się bez słów i chyba właśnie dlatego się
przyjaźnimy. Nagle zjawia się koło nas ktoś z obsługi.
-Musicie stąd iść, zaraz zacznie się
trening naszych juniorów.- mówi mężczyzna. Schodzimy z belki i
opuszczamy teren skoczni. Tym razem nie biegniemy, idziemy powoli,
nie śpiesząc się. Myliłem się jednak, Robert dobrze wiedział,
co mi pomoże. Czuję się zdecydowanie lepiej. I wiem, że to tylko
chwilowe, ale lepsze to, niż nic. Wiem, że gdy znów zostanę sam, to
wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Jednak bieganie pomaga na
złamane serce. Trochę to szalone, no ale jak widać, działa.
Chwilowo, ale działa. Spacer mija nam bardzo szybko i już po chwili
jesteśmy w moim mieszkaniu. Chcę włożyć klucz do zamka, ale
uświadamiam sobie, że moje mieszkanie jest otwarte. Patrzę
pytająco na Roberta, on robi zdziwioną minę, więc oboje wchodzimy do
środka. To co tam zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze
oczekiwania. Co ja mówię, szybciej spodziewałbym się Gregora
Schlierenzauera w samych gaciach, spacerującego sobie po moim
mieszkaniu. Ale nie. W mojej kuchni urzęduje sobie nie kto inny, tylko
żona mojego przyjaciela, Spela Kranjec. Robert wzrusza tylko
ramionami i podchodzi do swojej żony, składając na jej ustach pocałunek. No
dobra, teraz to oficjalnie, zaraz mnie zemdli od tych ich czułości.
Zamykam drzwi wejściowe za sobą i wchodzę do kuchni. Spela
przygotowała rosół. Zaraz. Rosół? Że taki z kury, z
marcheweczką, makaronem i oczkami? Zaglądam do garnka i na mojej
twarzy od razu pojawia się uśmiech. Słyszę jak w brzuchu mi
burczy. Spela wyjmuje z szafki talerze do zupy, no typowa kobieta
kurde no, pierwszy raz jest w mojej kuchni, a czuje się jakby była
u siebie, i nalewa do nich zupy. Siadamy przy stole i bierzemy się
za konsumpcję. Takiego dobrego rosołu, to nawet moja babcia nie
robi. A musicie wiedzieć, że babcia Prevc gotuje nieziemsko.
-Robert, nie chcesz może mi jej
pożyczać na weekendy? Bo wiesz, za taki rosół to ja oddam mój
medal z mistrzostw świata z Predazzo. -Robert patrzy na mnie znad
talerza.
-Musiałbyś co najmniej mi kryształową
kulę oddać, no ale tak się składa, że jej nie masz. Więc nie.-
Robię obrażoną minę i kontynuuję jedzenie zupki. Nagle do
mieszkania z hukiem (znowu!!) wpada Jurij. I tym razem ma dwie torby
ze sobą i bynajmniej nie takie z zakupami, a podróżne.
-Zostało dla mnie trochę zupy?-pyta
na wydechu.
-Jasne, siadaj.-mówi Spela i nalewa mu
zupy, gdy ten się gramoli na krzesło obok mnie.
-A ty co, wyjeżdżasz gdzieś?-pytam
Jurija, i wskazuję na jego torby. Robi zakłopotaną minę i drapie
się po głowie.
-Bo wiesz, ja ten.. wprowadzam się do
ciebie- mówi zawstydzony, a ja już wiem, kto za tym wszystkim stoi.
Posyłam piorunujące spojrzenie Robertowi, ale on patrzy się na
mnie łagodnie, jakby chciał mi pokazać, że się o mnie martwi. Po
zjedzeniu zupy Robert i Spela zostawiają nas samych. Wielkie dzięki,
wiecie? Sam na sam z Tepesem. Zaraz mi tu panienki sprowadzi albo
coś.
Za co? Ja się pytam, za co? Czym sobie
zasłużyłem? Zaglądam do barku, w nadziei na utopienie smutków w
butelce wódki, a tu pustki. A to podstępna żmija, zabrała mi całe
moje zapasy!! Obrażony na cały świat, idę do mojej sypialni, w
czasie gdy Jurij ogląda sobie jakieś tandetne gówno o wdzięcznym
tytule „Warsaw Shore”. Biorę książkę z szafki nocnej i
zaczynam czytać kolejny rozdział biografii Svena Hannavalda. Ten to
dopiero miał trudne życie. Lektura tak mnie wciągnęła, że nie
zauważyłem nawet kiedy zrobiła się dwudziesta druga. Nagle ktoś
nieśmiało puka w drzwi mojej sypialni i po chwili w szparze
pojawia się głowa Jurija. Nie wspomnę nawet o tym, że ma mokre
włosy a odziany jest tylko w zielone bokserki. Co oni wszyscy z tym
zielonym?!
-Peter, bo wiesz, ta kanapa jest taka
niewygodna, a ty masz przecież małżeńskie łóżko.- patrzy na
mnie błagalnym wzrokiem. Co ma moje małżeńskie łóżko, bo
mojej kanapy? Nie, on chyba nie sądzi, że... Nie.
-Nawet o tym nie myśl, sam chciałeś,
to teraz będziesz spał na kanapie!- niemal krzyczę, wizja
dzielenia łóżka z Tepesem mnie przeraża.
-Ale Peter, proszę cię. -tutaj Jurij
robi minę kota ze Sherka. Czuję, że mięknę pod tym jego
spojrzeniem. -No nie bądź taki. Przecież wiesz, że jesteś moim
najlepszym kumplem.
-No dobra, ale żeby mi to było
pierwszy i ostatni raz.- uradowany Tepes pakuje się do mojego łóżka,
a ja dopiero teraz zauważam, że w dłoni trzyma różowego jaśka. Zwariuję zaraz.
Skołowany patrzę na przyjaciela, który już się wygodnie rozłożył
w moim łóżku. Jak on się tylko wyprowadzi, tą pościel trzeba
spalić. Biorę z szuflady moje czarne bokserki i idę wziąć
prysznic. Gdy wracam do pokoju, on już sobie słodko śpi. I co
gorsza chrapie. Robert, ja cię zabiję! Kładę się do łóżka,
przykrywam kołdrą i gaszę lampkę. Zamykam już oczy i prawie
jestem w krainie Morfeusza, gdy ten niewyżyty seksualnie pawian się
do mnie przytula i mruczy mi przez sen coś o koteczkach? Kociczkach?
Nieistotne...
Robert zabiję cię.
__________________________________________________
A więc za nami już pierwszy rozdział.
Kocham was robaczki :*
Zachęcam was do komentowania :*
Zachęcam was do komentowania :*
Chciałabym was również zaprosić na bloga mojej przyjaciółki
Buziaki :**
(Jutro już Igrzyska. Awwwwww)
Hahahaha. Uwielbiam ten rozdział :D
OdpowiedzUsuńEj, ale jak można się upić winem ? Dobra, nie ważne.
Jurij to jest gość. Na pocieszenie kilka butelek wódki, pakuję się do łóżka i to jeszcze z różowym jaśkiem :D Jak słodko. Już go kocham :)
I wielkie dzięki Madziu :** <3 LOVE, LOVE, LOVE
Haha, Wiesz, że ja ciebie kocham i nigdy kochać nie przestanę?
UsuńOj można sie upić winem, można, zaprezentuję ci to już za niewiele ponad miesiąc ;*
(Oby mój paparazzi tego nie uwiecznił)
Tsa, Jurij ma coś w sobie, oj ma. Co to jest dla niego te kilka butelek wódki? Hehe.
Buziaczki :*
Ojej, dziękuję. <3 Ale to Ty jesteś łobuzem. ;p
OdpowiedzUsuńOczywiście te bokserki i różowy jasiek też były dla mnie, taak? Ja zaczynam się Ciebie bać. ;D
Ej, ja Ci już po początku mówiłam, że to jest zajebiste, ale ta końcówka miażdży system, oj miażdży. ;p
Ale ja Petera rozumiem jakby mi Tepes chciał wleźć do łóżka to bym do CBA chyba zadzwoniła, żeby go zabrali. Jeszcze w zielonych bokserkach i z różowym jaśkiem... No ale ja na szczęście nie mam takich kolegów, mogę spać sobie spokojnie i się rozwalać samotnie na podwójnym łóżku. Luksusy normalnie. ;p
Ej, alswe Ty wiesz, że z tego komedia wychodzi a nie tragedia? Ten Prevc ma cholernie śmieszne przemyślenia. Jeszcze z babcią wyjechał, ludzie kochani. Typowy facet.
Jesteś mój geniusz, to ja tyle póki co. <333
Ja wcale nie jestem żadnym łobuzem ;P Zmyślasz mi tu i tyle ;P
UsuńDzięki komu ta końcówka miażdży system, no dzięki komu?! Mam tu po nazwiskach mówić? (oby nie, bo nie znam xD)
HAHA, a CBA od razu by przyjechało i na samych gatkach wyprowadziło z twojego mieszkania, już to widzę :D Hehe
Oj ty się samotnie rozwalasz na podwójnym łóżku? Uważaj, bo do ciebie wpadnę i już nie będziesz miała takich luksusów ;)
Ja wiem, wiem, ale co ja poradzę, że on ma takich głupich przyjaciół? No nic nie poradzę, że takich ich stworzyłam xD
I bardzo się ciesze, że udało mi się stworzyć jak to ujęłaś "typowego faceta", bo bałam się, że mi wyjdzie odrobinkę zniewieściały xD
Ty wiesz, że Cię kocham <3 I to Ty jesteś MOIM geniuszem <33
O jezusie, kobieto! Zabiłaś mnie taką końcówką XDD Hhahahaha.. Tepes najlepszy! Ten to umie 'pocieszyć' człowieka, a co!
OdpowiedzUsuńNie no, na serio.
Z Kranjca to jednak bardzo dobry przyjaciel. Wyciągnął go z dołka, jeszcze nie do końca, ale wszystko zmierza ku lepszemu. Mam rację?
Jezu, nie mogę nawet jakiegoś porządnego komentarza skleić, bo cały czas się śmieję z Tepesa! Boże, co za rozdział! ^^
Dawaj już następne!:*
Hah, cieszę się, że się podoba. I wiesz ty kobieto ile ja się namęczyłam nad tym rozdziałem? Ja chciałam po jednej stronie w Wordzie rozryczeć się nad laptopem, bo mi nie szło i stwierdziłam, że jakieś badziewie napisałam..
UsuńI ja wiem, że końcówka jest bardzo no, ciekawa. W końcu ile można się użalać? No ile można.
Jakby on w każdym rozdziale się użalał nad sobą, to kto by to czytał? No nikt..
Robi to dobry przyjaciel, masz rację. Bo biedny Peter bez tych dwóch debili by sobie nie poradził.. No ale zanim on się z tym upora, to jeszcze dużo wódki zostanie wypitej, oj dużo.. W końcu Jurij nie próżnuje, ale o tym później.
I ty mi coś tu mruczysz, że komentarza porządnego nie możesz skleić? Że niby gdzie, nie widzę? Mi się twój komentarz BARDZO podoba :D
Z Tepesa to ja się nie potrafię nie śmiać, taki pocieszny chłopak ;P
Na następny niestety będziesz musiała troszkę poczekać :*
Buziaki :***
O, jaki długaśny komentarz mi wyszedł xD
Robi, awww ♡
OdpowiedzUsuńEj, serio?! Tepes jako największy podrywacz i imprezowicz, haha? I tak jest słodziutki i mnie rozczulił na końcu. Swoją drogą...ta akcja ze spaniem, haha ♥ Już ich uwielbiam! Tacy przyjaciele to skarb.
A dziewczyna Prevca...z tego, co tu wykminiłam, to musiała go zdradzić. Wredna małpa ;x Przepraszam za słowa, haha. A on tak pięknie o niej mówił w prologu. Ech...jak mogła zrobić to takiemu facetowi?!
Ps. Co ma w sobie ten alkohol, że się go zawsze pije, jak się ma kłopoty? Wiem, wiem...ulży, rozluźni, ale takie chwilowe zapomnienie to zupełnie jak z cięciem się. ..problemy i ból wracają ze zdwojoną siłą. Oby do Petera nie wróciły! ;)
No ale czemu Tepes ci nie pasuje na podrywacza i imprezowicza? Mi pasuje, on jest taki pocieszny xD
UsuńNo akcja ze spaniem, oj jak tylko ten pomysł przyszedł mi do głowy, to się śmiałam jak głupia.
No i masz racje, Monica go zdradziła, ona tak naprawdę wcale go nie kochała, ale ciiiii.
Czemu nas tak ciągnie do alkoholu? Chcemy, żeby ulżyło, choć na chwilkę, podobnie jak z cięciem się, ale nie każdy ma tyle odwagi, by się ciąć, tylko niestety, ale to się przeistacza w błędne koło, gdy nie otrzymamy pomocy. Ale nie martwcie się, Peter taką pomoc otrzyma :D
Buziaki :*
Ojejciu, Peter taki biedny. Ale dobrze, że Bóg zesłał mu Roberta. No i Jurija, ale o nim to później. Robi jest dobrym kumplem. Nie pozwolił mu zejść na dno. No i Spela to kolejna dobra dusza. Rosołek dobry na wszystko :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam fragment rozdziału z Jurijem, pozdrawiam z podłogi! Ciśnie się do łóżka, ma różowego jaśka i jeszcze się do Petera przytula, no. Coś mi tu nie pasuje xD
Pozdrawiam :)
Nie moja droga, to nie tak jak myślisz. Z Jurijem wszystko jest okej, on jest w 100% hetero.
UsuńA wiesz, u ciebie Andreas mógł mieć różowy ręcznik i mógł być przywiązany do kanapki (nie zapomnę ci tego hehe), więc równie dobrze Jurij może mieć różowego jaśka.
I nawet nie wiesz, jak bardzo walczyłam ze sobą, by go w różowe bokserki nie wcisnąć ;P
Kochana, wstań z podłogi, od razu mi się przypomniał Andi.. Ale do tematu.
Rosołek jest dobry na wszystko, tu się zgodzę. A taki przygotowany przez Spelę, to już wgle.
Buziaki :*
Następnym razem go w różowe bokserki wciśnij xD
UsuńRosołek^^
OdpowiedzUsuńTu znajdziemy że skoczkami wspólny język.
Ogólnie mimo, że to Słoweńcy, a taki
Prevc mi ostatnio bardzo w realnym
świecie podpadł, to to nie ma nic do
rzeczy.
Styl tego opowiadania jest genialny, taki zabawny, że śmiałam się w środku
nocy, serio.
I sorry, ja bym raczej z Jurijem spać nie chciała, nie zależnie od koloru jego bokserek. No, poduszeczkę bym mu zabrała, a co kurde? Poduszek w łóżku
nigdy dosyć^^
Biedny Peter... Musi się jakaś nowa
miłość (po za Tepesem, nic nie
sugeruję, bo już zwalczyłaś te obawy
powyżej) pojawić.
Może jak Jurij będzie mu panienki do
domu sprowadzał, to któraś się wyda
fajna, będzie chciała uciec z rąk
Tepesa i będzie dobrze bo akurat wpadnie na małego, zlęknionego
Peterka wcinającego rosół?
Ok, wiem że twoja fabuła na pewno
jest bardzo zagadkowa i wciągająca, ale wybacz debilowi, który dziś się
wyjątkowo wcześnie obudził (czytaj
treningi^^)
No, debil kocha i czeka na więcej<3
Haha jaki kochany debil <33
UsuńOj ja nie wiem co wy chcecie od tego Jurija? No dobra, spać może też bym z nim nie chciała, no ale w sumie to go nawet lubię xD
Nowa miłość się pojawi, ale to jeszcze trochę wódki upłynie, zanim to się stanie. ;P
Hm, ta twoja koncepcja z Jurijem i jego panienkami się tu nie sprawdzi. Panienki, które są w typie Jurija, nie pasują do Petera, to się nie uda.
Już szybciej bym oczekiwała, że Robert mu jakąś przygrucha xD
I muszę cię zasmucić, Peterek nie będzie już wcinał rosołku, bo Jurij mu zjadł..
Czekaj, ja dobrze czytam, że moja fabuła jest wyjątkowa i wciągająca? Nieee, wcale nie jest ;P
Kocham <3 Buziaki :**
Peter ty się nie martw ja mogę przyjść do ciebie z trzema butelkami wódki( nie pytaj skąd, nie nie powiem ci, wiem że będę miała przechlapane u rodziców, no bo jak im podbiorę aż trzy to się w kurzą, no ale) Robert nie musi nic wiedzieć, przyjdę w nocy, otwórz bo nie będę stała pod tymi twoimi cholernymi drzwiami, jak jakiś debil. A jak nie to ja mam ładną koleżankę, a nawet dwie, wiec wiesz wal do mnie gdy masz złamane serce okej?. Co wy macie do Jurija on jest bardzo spoko gościem( w telewizji, bo na żywo nigdy go nie zobaczyłam) lecąc dalej Rosół z kury ooo zrobiłaś mi smaka na rosół z kury, z marchewkami i makaronem, zaraz zaraz czy rosół z kury nie jest tylko Polską potrawą?
OdpowiedzUsuńDobra mniejsza o to, rosół to rosół może byli u babci Maćka na obiedzie co nie? Dobra miałam się uczyć. Co do różowego jaśka to jest NAWET normalne( tak mam kolegę który po prostu, kocha różowy, tak zastanawiam się na jego orientacją) spać razem norma, ja spałam ze swoją koleżanką jak u mnie nocowała.
Pozdrawiam i całuję
Weroooo..
Oj młoda, młoda. Starczy tutaj Jurij i jego wódka, już się nie musisz sobie grabić u rodziców ;P
UsuńNo i sądzę, że Peter nie jest zainteresowany twoimi koleżankami, no wybacz ;)
No ja wiem, że Jurij jest spoko gościem, cały czas mam przed oczami ten jego upadek, po którym wstał i sobie dalej biegł, czy jakoś tak to było.
I co ty się czepiasz tego rosołu? Może znalazła przepis w necie i szpanuje? Mnie nie pytaj, ja tam nie wiem, ja tu tylko sprzątam..
Różowy to jest kolor tylko dla 100% mężczyzn, nie wiem czemu się czepiacie..
Żebym to ja mało razy spała z kimś tej samej płci xD
Tylko wiesz, dwóch facetów, jedno łóżko, jakoś nie jestem przekonana.
Buziaki mój kochany głupolu :*
I do nauki a nie, mi tu trujesz ;P
Świetne! Super się czyta, tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńBiedny Peterek. Ale wiesz co? Ostatnio w telewizji usłyszałam takie zdanie "Prawdziwy mężczyzna musi być odporny na kobiety" i od razu pomyślałam o Peterku <3
Więc skarbie olej laskę i znajdź inną xD Racja, ty taki nie jesteś. Ale się nie martw.
Robert to dobry kumpel, ale jak mógł sprowadzić Tepesa?!
Mniam, mniam, mniam... Rosołek lepszy niż babci Prevc. Zjadłoby się.
Oj Jurij, zająłeś pewnie 3/4 łóżka. Mądralo ty <3
I geniuszu, to jest świetne!
Oj robaczku mój kochany :* Czego ty chcesz tutaj pozazdrościć? Pisania rozdziału przez pół dnia? Nie ma czego xD
UsuńHm, ten cytat pasuje mi do jakiego nadętego macho, a nie do Peterka, no wybacz..
Peterek znajdzie, już wy się nie martwcie. Ale wszystko w swoim czasie, no chyba nie chcecie, żebym po drugim rozdziale skończyła to opowiadanie? xD
No ja wiem, że Robert jest dobrym kumplem, ale popatrz na to tak: On nie mógł się do Petera wprowadzić bo Spela i wgle.. A Jurij żony nie ma, więc mógł. No i chodziło tutaj o to, żeby on nie był sam, bo w samotności różne głupie rzeczy do głowy przychodzą.
Buziaki :**
Oj wiem, wiem.
UsuńAle Spela to i tak dobra kobieta.
No i z tym macho to masz rację. Po prostu z taką sytuacją mi się skojarzyło.
I oczywiście, że nie chcemy żebyś to szybko kończyła.
Czekamy na więcej :***
Jeju, co ja z tobą mam normalnie <3 Chodź na gg a nie mi tutaj spam robisz ;p
UsuńHah ale cię zasmucę, to opowiadanie będzie stosunkowo krótkie ;P
Jak Peter spotka nową miłość, to będę mogła je chyba zakończyć xD
Ojej, Peter... <3 Biedaku Ty mój... Ale Jurij... hahah Matko kochana, nawet nie wiem jak podsumować gościa. :D Rozwalił mi system i nadal śmieję się z niego. ^^ Nie no rozdział naprawdę świetny, genialny, wyborny, love, love, love <3 Chciałabym pisać kiedykolwiek tak świetnie, jak robisz to Ty. :) Czekam oczywiście z niecierpliwością na nexta i pozdrawiam. ;**
OdpowiedzUsuńNo to teraz mi tu pojechałaś. Ja i świetne pisanie. Dwie sprzeczności ale okej. Siedziałam nad tym rozdziałem pół dnia, po jednej stronie w wordzie omal się nie rozryczałam nad tym gównem i prawie się poddałam.. No ale z pomocą kogoś mi się udało skończyć. I ktoś mi uzmysłowił jakie błędy popełniam, więc musiałam jeszcze siedzieć i poprawiać, bo czasy zmieniam częściej, niż Gregor kombinezony na treningach.
UsuńNo i ja wiem, że Jurij tutaj jest jaki jest i bardzo dobrze, no bo która z was chciałaby ciągle czytać jak to Peterek, najbardziej zraniona istota na świecie, się nad sobą użala. No żadna z was.
Także ten, to chyba na tyle.
Pozdrawiam i ślę buziaki :**
nie wiem co mam napisać, za dużo rzeczy na raz na mój biedny mózg, który obecnie żyje tylko i wyłącznie koncertem Oberschlesiem ^^. nie wazne, że koncert za miesiąc xD mimo to, postaram się sklecić kilka zdań.
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, wiem jak się czuje Peter. też ktoś mi tak zrobił jak jemu, tzn zabawił się a potem zostawił... życie, jak to mówią...
po drugie, rosołek <3 kiedyś nienawidziałam tej zupy a teraz czekam, kiedy moja mamusia ugotuje tą pyszną zupkę :3
i po trzecie: biografia Hannawalada :3 muszę ją jakoś zdobyć, choć nie wiem jeszcze jak. za dużo mam wydatków na nadchodzące miesiące ale kasę na książkę jakoś skołuję, a jak nie to będę czekać aż ktoś poczciwy doda jako plik pdf na chomikuj lub torrenty :)
czekam z niecierpliwością na drugi rozdział. pozdrawiam gorąco i życzę bardzo dużo weny, chęci, czasu, pomysłów, inspiracji i czego tam jeszcze potrzebujesz do pisania :*
Jejku jaka jesteś kochana <3 I w sumie nie wiem, co ci tutaj odpisać.
UsuńChyba musisz się zadowolić zwykłym dziękuję, wiesz?
A więc dziękuję z całego serduszka za te ciepłe słowa.
Buziaki :**
Ożesz w mordę, nie ma to jak kumple :D
OdpowiedzUsuńTepes mnie rozwala. Niezmiennie mnie rozwala. Ja bym się aż tak nie opierała, jakby mi się pchał do łóżka, ale jednak odnoszę wrażenie, że Prevc jest w trochę innej sytuacji. I przede wszystkim jest facetem. Od tego w sumie pasowałoby zacząć :P
No. A Kranjec faktycznie ma podejście do życia odpowiednie. Pobiegaj sobie trochę, to ci nieszczęśliwa miłość przejdzie. Przynajmniej na chwilę. I najlepsze, że to działa :D
czekam na następny!
buziaki :*
Haha, mówisz, że Jurija do łóżka byś chętnie przyjęła? :D No wiesz, ale w sumie masz racje, Peter jest facetem, tym bardziej, że on zna Jurija i coś niecoś wie o nim. xD
UsuńYh podejście do życia Kranjca pokradłam od mojej koleżanki, która twierdzi, że ćwiczenia są dobre na wszystko i jak widać, Peterowi pomogło ;)
Pozdrawiam :**
Mało jest opowiadań, gdzie narratorem jest facet tym bardziej gratuluje ci pomysłu. Naprawdę bardzo dobrze ci to wychodzi, a obsada z pewnością przysparza czytelników.
OdpowiedzUsuńSama piszę opowiadanie o Słoweńcach, więc tym bardziej spodobał mi się ten blog. Co prawda moi bohaterowie mają nieco inne charaktery niż u ciebie, ale jest jeden wspólny mianownik postać Roberta. On chyba ma coś takiego w sobie, że jest właśnie tak postrzegany.
Jeśli chodzi o Petera, to strasznie mi go szkoda. Wiadomo człowiek się stara, aby było dobrze, snuje plany i tu nagle cały świat legnie w gruzach. Ciężko się po czymś takim podnieść, ale alkohol nie jest tutaj rozwiązaniem.
Dobrze, że w tym wszystkim ma oddanych przyjaciół, którzy są przy nim i starają się mu pomóc. To świadczy o tym, że są dobrą drużyną i mogą liczyć na swoje wsparcie. Tacy przyjaciele to skarb.
Podoba mi się twój styl, nieszczęście przeplata się tutaj z wątkami humorystycznymi i to sprawia, że już jestem Twoją stałą czytelniczką :-)
Czekam zatem na kolejny rozdział.
ps. gdybyś miała ochotę, to zapraszam też do siebie http://the--bittersweet--life.blogspot.com
Marzycielka
Witam nową czytelniczkę
UsuńNo ja wiem, że wkopałam się w niezłe bagno z pisaniem jako Peter. Przekonałam się już o tym pisząc pierwszy rozdział. Jeśli chodzi o Roberta, to chyba coś w tym jest, że się go postrzega jako tego zrównoważonego i spokojnego :)
Ja wiem, Peter wie, nawet Walter Hofer wie, że alkohol nie pomaga na dłuższą metę.
Ale na chwilowe zapomnienie o złamanym sercu już tak. I Peter bez tych dwóch debili, to chyba by skończył swoją historię na prologu tak coś czuję..
No ale nic. Wiem, że ten rozdział wyszedł mi jako komedia, no ale po to się Jurij wprowadził, żeby się nam biedaczek nie zadręczał.
Na twojego bloga wpadnę w wolnej chwili :)
Pozdrawiam :**
Haha Tepes może zastąpić kobietę Prevcowi :D Ach ten Robuś zawsze coś narobi :) A ten Peter tylko myśli niech bierze przykład z Jurija różowy jasiek kołderka i spać albo iść na kanapę xD Zabiłaś mnie tym rozdziałem! Chcę więcej. :):):):)
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3<3
Yh normalnie jesteście moimi motywatorami do pisania. I teraz już wiem, że było warto tyle się męczyć nad tym rozdziałem, bo łatwo nie było, oj nie było.
UsuńI nie, Jurij nie zastąpi Peterowi kobiety. Dla Petera to ja już mam przygotowaną idealną kandydatkę na partnerkę życiową i matkę jego dzieci. A co tam, niech chłopak ma.
I mu nawet rosołek ugotuje xD
Cieszę się, że Ci się podobał rozdział. Buziaki :**
'Jak on się tylko wyprowadzi, tą pościel trzeba spalić.' - PADŁAM XD
OdpowiedzUsuńJak można nie kochac swojego psa?! No jak, ja się pytam jak?!
Na więcej mnie nie stac, mój mózg tonie w katarze. Kiss :*
Ojoj, moje biedactwo ma katar :(
UsuńNo dziwisz się Peterowi, że chce się pozbyć zarazków Jurija? Bo ja nie xD
Jurij chyba jeden zna odpowiedź na pytanie jak można nie kochać swojego psa, ja tam nie wiem.
Zdrowiej mi tam! Buziaki :**
Hahahahaha końcówka mnie totalnie rozwaliła ;D No co ja moge napisać jak zwykle, ze piszesz świetnie.
OdpowiedzUsuńAż Ci tego zazdroszcze ;)
Licze szybko na kolejny rozdzial i przepraszam, ze dopiero dzisiaj komentuje ;*
Olga
Już ci mówiłam, że przesadzasz :P
UsuńWiem, wiem, końcówka wymiata No ale przecież musi być trochę wesoło, bo przecież z tymi dwoma debilami musi być wesoło xD
Zazdrościsz mi wypisywania takich głupot w internecie? No proszę Cię..
Oj ja nie wiem kiedy będzie kolejny, bo mamy kryzys, kryzys, kryzys...
Nic nie szkodzi, że dopiero dziś komentujesz.
Buziaki moja koleżanko z drugiego końca Polski :*
Weszłam tutaj przypadkiem i chyba zostanę. Odpowiadam na jakiś komentarz wyżej, winem można się równie dobrze ubzdryngolić jak czymkolwiek innym. Idealnie opisany stan upojenia wynikający z wlewania w siebie alkoholu po rozstaniu.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Fiolka :)
Dziękuję :* Strasznie się cieszę, że podoba się wam to, co piszę. Nie wiem czy stan upojenia alkoholem po rozstaniu opisany jest idealnie, bo pisałam to na czuja.. No ale mam nadzieję, że jednak zostaniesz na dłużej. Pozdrawiam :*
UsuńBardzo fajny rozdział! Niby opisujesz takie smutne wydarzenia, które powinny raczej wywoływać żal i łzy, ale mi ciężko było zachować niekiedy powagę.
OdpowiedzUsuńChłopak bardzo przeżył tą zdradę i rozstanie, ale dobrze, że ma przy sobie ciągle oddanych przyjaciół, którzy nie pozwolą mu się stoczyć na samo dno. To prawdziwe skarby! Dobrze wiedzą, czego potrzebuje kumpel, choć on sam może nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Z miejsce polubiłam Robercika i Jurija. Z nimi nudno nie może być. Ubawiła mnie scenka z konsumowaniem rosołku albo późniejsza, ta końcówka ze wspólnym nocowaniem. Zielone bokserki i różowy jasiek - to połączenie faktycznie potrafi zabijać ^^ Mnie zabiłaś. Mówię ci, po prostu nie umiałam się pozbierać, gdy to przeczytałam.
Piszesz lekko, z niesamowitym poczuciem humoru, a czyta się to niezwykle przyjemnie.
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam!
Jejku dziękuję. Chyba się rumienię na taką ilość ciepłych słów :)
UsuńTo jest dużo lepsze niż Red Bull xD a skrzydła po waszychkomentarzach, to mi takie wyrosły, że hoho ;)
Cieszę się, że te moje wypociny lekko się czyta, bo pisze się cholernie trudno :)
Niektórzy coś o tym wiedzą, jak im marudziłam, że byłam bliska łez w pewnym momencie i chciałam odpuścić.
Sama nie wiem skąd ja wzięłam siłę i pomysły, by napisać tą końcówkę, ale jak zaczęłam pisać, to już nie mogłam przestać :)
Yh i mówisz, że zabij cię Jurij w bokserkach ze swoim jaśkiem? Wcale ci się nie dziwię :D
Buziaki :**
Boże! Za mną dopiero prolog i pierwszy rozdział, ale już uwielbiam to opowiadanie! Tak mi strasznie szkoda Petera. Tak był zakochany że nie zauważał wad swojej dziewczyny ... do czasu. Miłość jest jednak ślepa. Dobrze że chociaż ma przyjaciół, którzy nie zostawią go w tak ciężkiej chwili. Hmm ... Jurij to nawet za bardzo z tym różowym jaśkiem, ale się chłopak stara przynajmniej :D Końcówka mnie doszczętnie rozwaliła :D Moja niecierpliwa dusza czeka na więcej!
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję :D
UsuńMasz rację, biedny Peter. No ale żyje się dalej..
Przyjaciele Petera do normalnych nie należą, zwłaszcza Jurij..
Jurij jednak się bardzo stara, a właśnie o to tutaj chodzi :)
I mam nadzieję, że was nie zawiodę :D
Buziaki :**